Ostatni mecz ligowy Sarmacji Będzin zakończony wyjazdowym zwycięstwem nad Uranią Ruda Śląska 3:1 (1:0) miał szczególne znaczenie dla naszego bramkarza Marcina Jaszczyka, który w tym roku dołączył do naszej kadry. Swoją przygodę z piłką rozpoczął w Zagłębiu Sosnowiec. Jego ostatnim klubem był Górnik Piaski.
Oto co nam powiedział tuż po swoim debiucie w barwach Sarmacji Będzin:
„Witam serdecznie. Przed meczem dostaliśmy informację, że drużyna Uranii wyjdzie bardzo młodym składem. Praktycznie wszyscy Ci chłopcy grali wcześniej w B-klasowych rezerwach, więc każdy inny wynik niż nasze zwycięstwo z pewnością by nie satysfakcjonowało zarówno nas jak i kibiców. Był to mecz, który trzeba było jak najszybciej rozstrzygnąć na naszą korzyść. Wypracowaliśmy sobie ku temu sporo sytuacji, lecz jak na złość nic nie chciało wpaść. A to bramkarz wyjmował albo gdzieś tam piłka odskakiwała na tej nierównej ‘murawie’. Na szczęście „Maro” otworzył wynik meczu i do szatni zeszliśmy z 1-0 do przodu. W szatni rozmawialiśmy, żeby strzelić jeszcze jedną dwie sztuki i po prostu jak najszybciej zamknąć ten mecz, bo jakaś przypadkowa bramka może doprowadzić do katastrofy i będzie nerwówka. Niestety, ale sprawdził się ten drugi scenariusz i zaraz po wznowieniu nie udało się opanować tej skaczącej „kaczki”, no i napastnik rywala szybko dobiegł i włożył do pustaka. Całkowicie biorę na klatę tę bramkę. To był mój błąd, bo pewnie gdybym wybił z pierwszej choćby w aut, to bramki by nie było i miałbym zero z tyłu. Ja lubię wyzwania, więc mam nadzieję, że dostanę jeszcze jedną szanse w tym sezonie. Nie wiem np z Mikołowem, gdzie będę mógł pokazać się z lepszej strony przed własną publicznością. Boże jak ja nie lubię takich meczów. Nic nie masz, praktycznie żadnych interwencji, a my ciśniemy i nic nie chce wpaść. Ostatecznie strzelamy dwie bramki i dowozimy to do końca, ale zdecydowanie można było uniknąć takiej nerwówki. No cóż debiut w Sarmacji zwycięski, ale jednak niedosyt pozostał i jest nad czym pracować na treningach. Dwa lata nie grałem meczu ligowego, więc tata nie mógł się doczekać na ten mecz i to jemu dedykuję to zwycięstwo, jak również mojej mamie, która wczoraj miała swoje święto. Pozdrawiam serdecznie”.